Albo zdziadziałem, albo faktycznie było ciężko
05.01.2019 Silny wiatr smaga nas po twarzach śniegiem i kawałkami lodu. Mamy zmarznięte wszystkie palce, ale najgorzej jest z oczami. Nie jesteśmy w stanie wypatrywać, którędy prowadzi trasa. Aga przekrzykując wiatr woła do mnie: – DZIKU IDŹ PRZODEM, JA BĘDĘ PATRZYŁA NA KOŃCÓWKI NART!!! – OK!!! – po czym próbuję ją wyminąć, ale przede mną jest wysoka zaspa. Dziwne, bo powinien być w miarę płaski szlak. Wdrapuję się na zaspę i spadam z drugiej strony. Aga krzyczy w pustkę ale…